Budzę się w jasnym świetle słonecznym, promyki słońca wpadają przez cienkie zasłony. Zmęczona ziewnęłam i przetarłam oczy przygotowując się na dzień. Białe arkusze szeleszczą cicho gdy wciskam koc do końca materaca, wstaje i podchodzę do kartonów w rogu mojego pokoju. Byłam zbyt zmęczona przesuwaniem mebli wczoraj że zapomniałam złożyć moje ubrania na komodę. Ogromną koszulkę używam jako koszuli nocnej, która już po ląduje z mojego ciała na podłogę. Podnoszę ją i układam. Podnoszę koszulkę która leży wśród innych koszulek i nakładam ją na siebie po czym wciągam moje spodnie. Podchodzę do lustra, gdzie najpierw przeczesuję włosy i robię z nich warkocze.
Po pomalowaniu odrobinę rzęs tuszem zostawiłam mój pokój i ruszyłam do kuchni, aby znaleźć moją mamę czytającą gazetę i pijącą kawę przy stole. Udałam się do zlewu i wyjęłam czystą szklankę z szafki wypełniając ją lodowatą wodą z kranu. Całą zawartość wody wypiłam szybko więc biorę jeszcze jednego łyka zanim odstawiam szklankę do zmywarki.
- Czy możesz coś dla mnie zrobić? - zwróciła się do mnie mama, gdy opierałam się o blat kuchenny. Kiwam głową i czekam z łaską na jej odpowiedź.
- Ponieważ nie przywieźliśmy zbyt dużo żywności z Florydy, możesz iść do sklepu i zrobić zakupy? Mam jeszcze kilka obrazów oraz zasłon, które muszę powiesić - wstaje z krzesła i zasuwa je po sobie po czym podchodzi do mnie wręczając mi do ręki listę zakupów i trochę pieniędzy z jej portfela.
- Czy mogę wziąć twój samochód? - Pytam gdy biorę pieniądze chowając je do kieszeni spodni. Matka patrzy na mnie z wątpieniem w oczach z moich ust wydobywa się ciche Proszę.
- Dobrze, ale jedź bezpiecznie, chce go z powrotem w jednym kawałku. - odpowiada z niechęcią w głosie, na co ja uśmiecham się do niej i składam całusa na jej policzku. Chwytam kluczę ze stolika.
- Nie martw się o mnie mamo. - wołam, gdy wychodzę do korytarza by wziąć swoje buty, które po chwili założyłam na siebie, a następnie wychodzę na świeżę powietrze. Cieszę się, że dziś nie pada ponieważ wolę ciepłą i słoneczną pogodę dużo bardziej. Nie jest trudno znaleźć sklep spożywczy, bo w zasadzie to tuż za rogiem. Mogłam tam się przejść, ale moja mama rzadko pozwala mi prowadzić samochód, więc to była miła zmiana. A ponieważ nie mam własnego samochodu, zawsze muszę chodzić pieszo, więc trochę jazdy nikomu nie zaszkodzi. Zaparkowałam samochód na placu tuż obok wejść, więc to nie będzie aż taki długi spacer, kiedy będę wracać z ciężkimi torbami. Zamknęłam samochód i udałam się do drzwi przesuwanych widząc jak młoda matka wychodzi z córką.
Po tym dy przeszłam cały sklep, a koszyk był wypełniony wszystkim co było na liście mojej matki w końcu podeszłam do kasy. Spoglądam jak kobieta w średnim wieku za biurkiem kasuje wszystkie produkty, a następnie recytuje cenę znudzonym tonem. Staram się dać jej wymuszony uśmiech gdy oddaje jej pieniądze jednak ona nie wydaje się docenić mój gest.
- Zabrakło dwóch dolarów - twierdzi licząc pieniądze.
- Ale ja nie mam więcej - odpowiadam z niepewnością w głosie.
- Następnym razem musisz zdecydować co masz zamiar sobie odpuścić - nawet wtedy gdy jej głos jest taki sam przez cały czas, mogę stwierdzić, że ona myśli, że jestem idiotką, nie rozumiejąc tak prostej rzeczy.
- Mogę pożyczyć jej pieniądze. - nowy głos dołącza się do rozmowy miedzy mną, a karierką, odwracam głowę za kolejkę, która jest za mną, aby zobaczyć który głos to był. Blond facet z kolczykiem w brwi tatuażami na rękach, zrobiłam krok w bok, a on podszedł do mnie wręczając dwa dolary dla pani za biurkiem. Wydaje się, że ona pragnie by on tego nie robił, ale potem mruczy pod nosem dziękuję i bierze nowego klienta.
- Cholera - przeklinam pod nosem, gdy schylam się by zebrać owoce z zakłopotaniem.
- Nigdy nie widziałem ładniejszej dziewczyny od ciebie. Przysięgam - słyszę wypowiedź za mną. Natychmiast spojrzałam w górę na faceta, który zaproponował, aby pożyczyć mi dwa dolary. Szybko wstałam czując jak moje policzki rumienią się nieco.
- Dziękuję za pożyczenie mi pieniędzy - otwieram usta zdając sobie sprawę, że ja mu jeszcze nie podziękowałam. On po prostu daje mi zielone światło i łapie ostatnie jabłko z podłogi, upuszczając je do worka i bierze od mnie dwie papierowe torby. Staram się dać mu wdzięczny uśmiech, ale jestem tak zdenerwowana, że kąciki moich ust są skurczone. Dlaczego nie mogę normalnie działać wokół chłopaków? Chociaż to jest bardziej mężczyzna, bo wygląda na o wiele starszego od mnie.
Oferuje transport torby do samochodu ze mną, a ja zgadam się natychmiast, bo nie chcę skończyć zbierania jabłek z ziemi ponowni. Otwieram bagażnik dla niego, a on umieszcza tam torby, a następnie przesuwając ręce do kieszeni spodni zwraca się do mnie z uśmiechem na twarzy. Przez kilka sekund po prostu stoimy i patrzymy się na siebie, jednak szybko zaczęłam czuć się nieswojo.
- Niall! - Ktoś krzyczy z naszej lewej strony. Oboje obracamy głowy, aby zobaczyć grupę przyjaciół idących ku nam. Facet uśmiecha się do nich, więc od razu stwierdzam, że tak się nazywa.
- Czy mam komuś przywalić w sklepie? - jedna z dziewczyn pyta prychając z rozbawieniem, spoglądam na brunetkę. Jej zimne oczy patrzą na mnie przez co czuję dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Hej! Ty jesteś nową dziewczyną, która przeniosła się do domu naprzeciwko mnie. - powiedział znajomy głos i nagle wszyscy ignorują pytanie brunetki. Spoglądam na blond dziewczynę stojącą z przodu, najbliżej mnie. To ona jest tą, która przyszła przywitać mnie oraz moją mamę. Uśmiecham się do niej lekko, a ona odpowiada mi takim samym gestem.
- Ach więc jesteś tutaj nowa - wtrąca się blond facet, którego już znam. Uśmiecha się do mnie. Przytakuje lekko i dostrzegam więcej osób stojących obok nas. Nerwowo zaczynam skrobać paznokcie. Zawsze tak robię, gdy czuję się nieswojo.
- Mamy dzisiaj imprezę wieczorem. Chciałabyś przyjść? - Pyta Niall. Moja matka by mnie zabiła gdybym poszła na imprezę z grupą ludzi, których nawet nie znam. Poza tym oni wszyscy wyglądali na dużo starszych od mnie, a ja przecież jestem małą niewinną dziewczynką, która nawet nigdy nie próbowała alkoholu.
- Nie wiem. - bełkotam cicho. Słyszę kolejny śmiech, który nie należy do żadnej dziewczyny lecz do chłopaka. Ma on na głowie burzę loków. Zamiast skórzanej kurki jest ubrany w zwykłą bluzkę na której jest jakiś zespół. Jego ramiona są opalone i pokryte tatuażami jak i Niall'a.
- Co ty na to? - Niall pyta po raz kolejny.
- Daj spokój ona nie przyjdzie - odzywa się chłopak z burzą loków. Przegryzam wargę ze zdenerwowania. Nie chcę by nazywali mnie mięczakiem, ale boję się trochę ponieważ nigdy nie poszłabym na imprezę z takimi ludźmi. I co miałabym powiedzieć mojej matce.
- Niech sama zadecyduje - mówi Niall.
- Cokolwiek. Ona i tak nie przyjdzie. - kontynuuje rozmowę. Zaczynam czuć się zirytowana jego zachowaniem. Co on sobie myśli?
- Dobrze, przyjdę. - mówię, jednak szybko zaczynam tego żałować. Nie mam pojęcia co powiem mojej mamie. Ona nigdy nie pozwoliłabym mi iść na imprezę z takimi ludźmi. Z resztą sama bym sobie na to nie pozwoliła.
- Cieszę się - mówi Niall uśmiechając się.
W co ja się wpakowałam?
___________________________________
Mamy drugi rozdział opowiadania UNDER
Po pomalowaniu odrobinę rzęs tuszem zostawiłam mój pokój i ruszyłam do kuchni, aby znaleźć moją mamę czytającą gazetę i pijącą kawę przy stole. Udałam się do zlewu i wyjęłam czystą szklankę z szafki wypełniając ją lodowatą wodą z kranu. Całą zawartość wody wypiłam szybko więc biorę jeszcze jednego łyka zanim odstawiam szklankę do zmywarki.
- Czy możesz coś dla mnie zrobić? - zwróciła się do mnie mama, gdy opierałam się o blat kuchenny. Kiwam głową i czekam z łaską na jej odpowiedź.
- Ponieważ nie przywieźliśmy zbyt dużo żywności z Florydy, możesz iść do sklepu i zrobić zakupy? Mam jeszcze kilka obrazów oraz zasłon, które muszę powiesić - wstaje z krzesła i zasuwa je po sobie po czym podchodzi do mnie wręczając mi do ręki listę zakupów i trochę pieniędzy z jej portfela.
- Czy mogę wziąć twój samochód? - Pytam gdy biorę pieniądze chowając je do kieszeni spodni. Matka patrzy na mnie z wątpieniem w oczach z moich ust wydobywa się ciche Proszę.
- Dobrze, ale jedź bezpiecznie, chce go z powrotem w jednym kawałku. - odpowiada z niechęcią w głosie, na co ja uśmiecham się do niej i składam całusa na jej policzku. Chwytam kluczę ze stolika.
- Nie martw się o mnie mamo. - wołam, gdy wychodzę do korytarza by wziąć swoje buty, które po chwili założyłam na siebie, a następnie wychodzę na świeżę powietrze. Cieszę się, że dziś nie pada ponieważ wolę ciepłą i słoneczną pogodę dużo bardziej. Nie jest trudno znaleźć sklep spożywczy, bo w zasadzie to tuż za rogiem. Mogłam tam się przejść, ale moja mama rzadko pozwala mi prowadzić samochód, więc to była miła zmiana. A ponieważ nie mam własnego samochodu, zawsze muszę chodzić pieszo, więc trochę jazdy nikomu nie zaszkodzi. Zaparkowałam samochód na placu tuż obok wejść, więc to nie będzie aż taki długi spacer, kiedy będę wracać z ciężkimi torbami. Zamknęłam samochód i udałam się do drzwi przesuwanych widząc jak młoda matka wychodzi z córką.
Po tym dy przeszłam cały sklep, a koszyk był wypełniony wszystkim co było na liście mojej matki w końcu podeszłam do kasy. Spoglądam jak kobieta w średnim wieku za biurkiem kasuje wszystkie produkty, a następnie recytuje cenę znudzonym tonem. Staram się dać jej wymuszony uśmiech gdy oddaje jej pieniądze jednak ona nie wydaje się docenić mój gest.
- Zabrakło dwóch dolarów - twierdzi licząc pieniądze.
- Ale ja nie mam więcej - odpowiadam z niepewnością w głosie.
- Następnym razem musisz zdecydować co masz zamiar sobie odpuścić - nawet wtedy gdy jej głos jest taki sam przez cały czas, mogę stwierdzić, że ona myśli, że jestem idiotką, nie rozumiejąc tak prostej rzeczy.
- Mogę pożyczyć jej pieniądze. - nowy głos dołącza się do rozmowy miedzy mną, a karierką, odwracam głowę za kolejkę, która jest za mną, aby zobaczyć który głos to był. Blond facet z kolczykiem w brwi tatuażami na rękach, zrobiłam krok w bok, a on podszedł do mnie wręczając dwa dolary dla pani za biurkiem. Wydaje się, że ona pragnie by on tego nie robił, ale potem mruczy pod nosem dziękuję i bierze nowego klienta.
- Cholera - przeklinam pod nosem, gdy schylam się by zebrać owoce z zakłopotaniem.
- Nigdy nie widziałem ładniejszej dziewczyny od ciebie. Przysięgam - słyszę wypowiedź za mną. Natychmiast spojrzałam w górę na faceta, który zaproponował, aby pożyczyć mi dwa dolary. Szybko wstałam czując jak moje policzki rumienią się nieco.
- Dziękuję za pożyczenie mi pieniędzy - otwieram usta zdając sobie sprawę, że ja mu jeszcze nie podziękowałam. On po prostu daje mi zielone światło i łapie ostatnie jabłko z podłogi, upuszczając je do worka i bierze od mnie dwie papierowe torby. Staram się dać mu wdzięczny uśmiech, ale jestem tak zdenerwowana, że kąciki moich ust są skurczone. Dlaczego nie mogę normalnie działać wokół chłopaków? Chociaż to jest bardziej mężczyzna, bo wygląda na o wiele starszego od mnie.
Oferuje transport torby do samochodu ze mną, a ja zgadam się natychmiast, bo nie chcę skończyć zbierania jabłek z ziemi ponowni. Otwieram bagażnik dla niego, a on umieszcza tam torby, a następnie przesuwając ręce do kieszeni spodni zwraca się do mnie z uśmiechem na twarzy. Przez kilka sekund po prostu stoimy i patrzymy się na siebie, jednak szybko zaczęłam czuć się nieswojo.
- Niall! - Ktoś krzyczy z naszej lewej strony. Oboje obracamy głowy, aby zobaczyć grupę przyjaciół idących ku nam. Facet uśmiecha się do nich, więc od razu stwierdzam, że tak się nazywa.
- Czy mam komuś przywalić w sklepie? - jedna z dziewczyn pyta prychając z rozbawieniem, spoglądam na brunetkę. Jej zimne oczy patrzą na mnie przez co czuję dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Hej! Ty jesteś nową dziewczyną, która przeniosła się do domu naprzeciwko mnie. - powiedział znajomy głos i nagle wszyscy ignorują pytanie brunetki. Spoglądam na blond dziewczynę stojącą z przodu, najbliżej mnie. To ona jest tą, która przyszła przywitać mnie oraz moją mamę. Uśmiecham się do niej lekko, a ona odpowiada mi takim samym gestem.
- Ach więc jesteś tutaj nowa - wtrąca się blond facet, którego już znam. Uśmiecha się do mnie. Przytakuje lekko i dostrzegam więcej osób stojących obok nas. Nerwowo zaczynam skrobać paznokcie. Zawsze tak robię, gdy czuję się nieswojo.
- Mamy dzisiaj imprezę wieczorem. Chciałabyś przyjść? - Pyta Niall. Moja matka by mnie zabiła gdybym poszła na imprezę z grupą ludzi, których nawet nie znam. Poza tym oni wszyscy wyglądali na dużo starszych od mnie, a ja przecież jestem małą niewinną dziewczynką, która nawet nigdy nie próbowała alkoholu.
- Nie wiem. - bełkotam cicho. Słyszę kolejny śmiech, który nie należy do żadnej dziewczyny lecz do chłopaka. Ma on na głowie burzę loków. Zamiast skórzanej kurki jest ubrany w zwykłą bluzkę na której jest jakiś zespół. Jego ramiona są opalone i pokryte tatuażami jak i Niall'a.
- Co ty na to? - Niall pyta po raz kolejny.
- Daj spokój ona nie przyjdzie - odzywa się chłopak z burzą loków. Przegryzam wargę ze zdenerwowania. Nie chcę by nazywali mnie mięczakiem, ale boję się trochę ponieważ nigdy nie poszłabym na imprezę z takimi ludźmi. I co miałabym powiedzieć mojej matce.
- Niech sama zadecyduje - mówi Niall.
- Cokolwiek. Ona i tak nie przyjdzie. - kontynuuje rozmowę. Zaczynam czuć się zirytowana jego zachowaniem. Co on sobie myśli?
- Dobrze, przyjdę. - mówię, jednak szybko zaczynam tego żałować. Nie mam pojęcia co powiem mojej mamie. Ona nigdy nie pozwoliłabym mi iść na imprezę z takimi ludźmi. Z resztą sama bym sobie na to nie pozwoliła.
- Cieszę się - mówi Niall uśmiechając się.
W co ja się wpakowałam?
___________________________________
Mamy drugi rozdział opowiadania UNDER